Zapytano mnie w ostatnim czasie, w jaki sposób najlepiej wspierać dzieci i młodzież w radzeniu sobie ze stresem? Kiedy powinniśmy rozpocząć budowanie odporności na stres? Odpowiedziałam wtedy, że proces ten zaczyna się już w niemowlęctwie. Dokładnie tak, ponieważ podwaliny adaptacyjnych strategii radzenia sobie w sytuacjach stresowych kładziemy już od pierwszych chwil życia.

Być może nie takiej odpowiedzi spodziewa się rodzic czy nauczyciel w przeddzień egzaminu, a jednak prawda jest bezlitosna. Opanowanie odpowiednich kompetencji i umiejętności, wypracowanie strategii to proces długotrwały. Wymaga naszej aktywności, zarówno w sferze myślenia o stresie i jego źródłach, jak i o sobie samym, o zasobach osobistych. To również praca nad naszym zachowaniem- rozumieniem tego, co i w jaki sposób robimy w sytuacji stresowej. Jeśli więc chcesz, by twoje dziecko lub uczeń radził sobie ze stresem, zacznij u podstaw. Zacznij od zrozumienia czym właściwie jest stres.

Stres? A co to właściwie jest?

W 2002 roku przeprowadzone zostało ciekawe badanie, które zostało zrealizowane przez zespół Heleny Sęk. W badaniu tym zapytano grupę ponad 100 osób, czym jest stres. Okazało się, że jedynie niecałe 13% ankietowanych podało odpowiedzi zawierające definicję stresu. Większość tych osób określała stres jako stan lub reakcję na jakieś zdarzenie, która ma negatywny wydźwięk. Stres był w tych wypowiedziach traktowany jako nieprzyjemny, przykry, obciążający, a nawet zagrażający dobrostanowi. Niektóre wypowiedzi wskazywały na źródło stresu jako pewnego bodźca czy sytuacji szkodliwej czy zagrażającej człowiekowi. To niezwykle ciekawe, jak w potocznym rozumieniu definiujemy stres. Nie jest bowiem tajemnicą, że język stwarza naszą rzeczywistość. Jeśli więc poszerzymy nasz słownik, nauczymy się lepiej rozpoznawać emocje, stany czy potrzeby, istnieje szansa, że lepiej poradzimy sobie w sytuacjach trudnych.

Badanie nad potocznym rozumieniem pojęcia stresu odsłania dwie intuicje, które pokrywają się z klasycznymi ujęciami stresu w psychologii. Mamy więc stres jako bodziec, czyli coś zewnętrznego, co wpływa na nas i wywołuje określoną reakcję. Temu podejściu często zarzuca się, że traktowanie zdarzenia czy bodźca jako stresogennego jest niejednoznaczne. Dlaczego więc jedną osobę stresują wystąpienia publiczne, a innej nie? Dlaczego jedni czują stres w obliczu wejścia w nową relację, podczas gdy inni brylują w nowym towarzystwie? Dlaczego wreszcie jedni dają sobie radę podczas egzaminu, innych zaś paraliżuje lęk?

Na stres spojrzeć można również jak na reakcję człowieka na to, co przychodzi z zewnątrz. Jednak takie podejście również nie jest wystarczające, by dobrze zrozumieć zjawisko jakim jest stres. We współczesnej psychologii stres nie jest ulokowany ani w jednostce (reakcja) ani w otoczeniu (bodziec), a jest wynikiem relacji pomiędzy nimi. I tak na przykład wysokie wymagania (na przykład wymagania społeczne) w zetknięciu z niewielkimi zasobami czy możliwościami mogą prowadzić do zaburzenia pewnego rodzaju równowagi. Równowaga pomiędzy oczekiwaniami, wymaganiami, a możliwościami jednostki pozwala jej optymalnie funkcjonować, natomiast zaburzenie tej równowagi może stać się źródłem stresu.

Stres zabija, czy podkręca?

Na temat stresu urosło wiele mitów, które nie zawsze wspierają skuteczne radzenie sobie w sytuacjach trudnych. Zacznijmy od tego, że wielu z nas marzy o życiu pozbawionym stresu. Czy jest to możliwe? Niestety, raczej mało prawdopodobne. Znamy oczywiście przypadki osób, które nie odczuwają stresu, nie czują lęku. Jednak osoby te przeważnie cierpią z powodu uszkodzenia różnych ośrodków mózgu. Tymczasem każdy z nas doświadcza różnego rodzaju stresów i jest to w zupełności naturalne. Prawo Yerkesa i Dodsona mówi, że dla każdego z nas istnieje poziom optymalnego pobudzenia, które zwiększa efektywność wykonywania zadania. I pewnie każdy z nas doświadczył kiedyś stanu, w którym stres “podkręcił nasze obroty”. Ten rodzaj stresu- “dobry stres” bywa niezbędny dla wzbudzenia motywacji do działania. Eustres, bo o nim mowa, może być bardzo korzystny, pod jednym warunkiem.

Nie czuję, że się stresuję…

Piętnowanie stresu w kulturze popularnej sprawia, że doświadczając sytuacji stresowej albo zaczynamy stresować się jeszcze bardziej (O Matko! Znowu się denerwuję! Już czuję, jak mi wszystko drży! O nie!), albo wypieramy swoje uczucia, tłumimy je i trzymamy na wodzy. Wiele osób do perfekcji opanowało drugą strategię. Nauczyli się nie dopuszczać do siebie myśli o odczuwanych emocjach. Tracąc w ten sposób kontakt z samym sobą tracą również szansę na

1) osiągnięcie optymalnego, korzystnego poziomu pobudzenia,

2) adekwatna ocenę wyzwań i własnych możliwości.

Tymczasem zrozumienie, że to, co właśnie odczuwam to stres, związany z takim a nie innym czynnikiem daje nam szansę na skuteczne radzenie sobie.

Poczucie własnej wartości

Chcąc wspierać dzieci i młodzież w radzeniu sobie ze stresem powinniśmy pamiętać, że kluczowym procesem jest budowanie adekwatnej samooceny i stabilnego poczucia własnej wartości dziecka. Zaczynamy od budowania bezpiecznych, pełnych zaufania więzi. Bezpieczne przywiązanie sprawia, że dziecko lepiej reaguje na sytuacje nowe i niosące wyzwania. Dziecko czuje oparcie w rodzicu, nie obawia się zwrócić w jego kierunku, dzięki czemu lepiej toleruje własne niepowodzenia i błędy. Budowanie relacji, w której fundamentem jest bezwarunkowa akceptacja, szacunek i bezpieczeństwo stwarza przestrzeń do nauki adaptacyjnych strategii radzenia sobie ze stresem.

Poczucie własnej wartości zostało nazwane przez Jaspera Juula w jednej z jego książek jako środek immunologiczny przeciwko ryzykownym seksem, narkotykami i rock&rollem. Z perspektywy profilaktyki zachowań ryzykownych dzieci i młodzieży możemy uznać, że wspieranie poczucia własnej wartości u dziecka jest czynnikiem chroniącym. Przed czym chroni? Właśnie przed podejmowaniem ryzykownych zachowań, sięganiem po używki, uzależnieniom od telefonu czy komputera. A warto pamiętać, że zachowania te są nierzadko sposobem radzenia sobie ze stresem.

Budowanie poczucia własnej wartości dziecka to również proces długotrwały. Wymaga obecności i uważności rodzica, podążania za jego potrzebami, ale również stawiania granic, by nie zatarło się jego poczucie bezpieczeństwa. Dziecko musi czuć się bezwarunkowo akceptowane i kochane. Powinno rozumieć stawiane mu wymagania, które powinny być adekwatne do jego umiejętności. Warunki, w których wzrasta dziecko powinny sprzyjać podnoszeniu jego umiejętności tak, by miało ono okazję rozwijać poczucie sprawstwa i skuteczności.

Jak wspierać dziecko w radzeniu sobie ze stresem?

Jest wiele rzeczy, które możemy zrobić dla poprawy dobrostanu naszych podopiecznych. Niektóre działania są natychmiastowe- jak tabletka od bólu głowy. Inne wymagają pracy długoterminowej, a dotyczą przede wszystkim zmiany strategii zachowania w obliczu stresu, jak i sposobów myślenia o jego źródłach, oraz o sobie samym. Podzielę się kilkoma subiektywnie wybranymi sposobami, z pełną świadomością, że lista ta pozostaje otwarta i możliwa do uzupełnienia (być może w innym artykule?).

  1. Akceptuj. Niezależnie od sytuacji, akceptuj emocje dziecka. Akceptacja emocji nie oznacza akceptacji zachowania. Warto jednak pamiętać, że dziecko zachowuje się dokładnie tak, jak w danym momencie potrafi najlepiej. Jeśli nie potrafi inaczej, nasza rolą jako wychowawców jest nauczyć innych sposobów. Akceptujmy więc uczucia dziecka. Pomóżmy w nazwaniu ich i identyfikacji źródła. Dajmy im wybrzmieć. Wysłuchajmy uważnie perspektywy dziecka i zaprośmy do wspólnego poszukiwania rozwiązań.
  2. Wzmacniaj. W każdej, nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji można dostrzec korzyść lub naukę. Sytuacje, w których dziecko popełnia błąd obarczone są dużym ładunkiem emocjonalnym. Są również poważnym źródłem stresu. Pomóż dziecku dostrzec korzyść. Podkreślaj jego kompetencje. Doceniaj nawet najmniejszy wkład i wysiłek.
  3. Naucz racjonalizować stres. Pomóż dziecku w nazywaniu źródła stresu. Spróbujcie wspólnie przeanalizować możliwe scenariusze i przygotujcie możliwe strategie naprawcze. Poszukajcie zasobów osobistych dziecka, które mogą mu pomóc poradzić sobie z trudnościami oraz określcie, kto i co w otoczeniu może wspierać dziecko w radzeniu sobie ze stresem. Taka mapa może korzystnie wpłynąć na obniżenie poziomu lęku np. przed ważnym wydarzeniem jak egzamin czy przeprowadzka.
  4. Powstrzyma się od oceniania. Dziecięce leki często wydają nam się błahe, nieistotne i niepoważne. Niezależnie od tego, czy taka myśl przemknie nam między uszami, czy nie- nie oceniajmy naszych dzieci. Ich świat wygląda zupełnie inaczej. To świat, do którego ciągle się adaptują, pełen nowości i zmian, które często dzieją się poza nimi. Poczucie sprawstwa naszych dzieci jest często na tyle niskie, że ich poziom lęku i bezradności przytłacza je na wielu płaszczyznach. Zamiast oceniania, zawsze możemy zrobić dwie rzeczy: nazywać fakty (widzę, że płaczesz, drżysz, szybko oddychasz)- bez interpretowania. Możemy też milczeć i ofiarować dziecku naszą obecność.
  5. Modeluj. Żaden ze sposobów nie będzie skuteczny i przekonywujący, jeśli nie będzie podparty przykładem. Dzieci nie uczą się dzięki pogadankom, a poprzez naśladownictwo. Nauka strategii radzenia sobie w sytuacjach stresowych to przede wszystkim obserwacja dorosłych. Jeśli więc dostrzegasz, że twoje dziecko, wychowanek czy uczeń jest nerwowy i ma problemy z radzeniem sobie ze stresem, spróbuj przyjrzeć się sobie. To nie jest łatwe, często bolesne, ale nie możemy oczekiwać od dzieci czegoś, czego sami nie potrafimy. Bywa, że dostrzeżenie trudności u dziecka otwiera nas- dorosłych na refleksje nad nami samymi, a taka praca nad sobą to ogromne wsparcie dla budowania relacji z dziećmi.

Wśród sposobów wspierania dziecka w sytuacji stresowej jest też cały wachlarz metod relaksacyjnych, w tym technik Mindfulness. Chcesz je poznać?

Pin It on Pinterest

Share This